W 2017 roku na jaw wyszły nowe fakty, które zmieniły sposób patrzenia na jedną z najsłynniejszych i najtragiczniejszych katastrof świata. W dokumencie National Geographic "Titanic. Nowe dowody" udowodniono, że statek wcale nie musiał zatonąć, a do tragedii przyczynił się fakt, że na jego pokładzie przez cały czas trwania rejsu Podczas lotu samolotu linii Southwest Airlines dochodzi do awarii silnika, co z kolei wywołuje dekompresję i uszkadza jedno ze skrzydeł. Pilotom udaje się jednak awaryjnie wylądować na lotnisku w Filadelfii. Jedyna ofiara śmiertelna to pasażerka, która została częściowo wyssana przez uszkodzone okno w kabinie. Książka Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej. Rozwiązania, które już mamy, zmiany, jakich potrzebujemy autorstwa Gates Bill, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 29,15 zł. Przeczytaj recenzję Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej. Rozwiązania, które już mamy, zmiany, jakich potrzebujemy. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze! Na tle ważnych wydarzeń w historii Ameryki, takich jak wojna secesyjna i wielki kryzys, „Zabawki, które zmieniły świat” przedstawiają inną historię. Program 100 dni, które zmieniły świat, jaki znaliśmy. Minęło sto dni od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przez te sto dni zmieniło się chyba więcej, niż przez jakiekolwiek inne sto dni za naszego życia. 100 dni, podczas których przekonaliśmy się, na kim można polegać, a na kim nie. 100 dni, gdy to my zajęliśmy rolę tych Książka Rośliny, które zmieniły świat autorstwa Molenda Jarosław, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie . Przeczytaj recenzję Rośliny, które zmieniły świat. WOalc. Magazyn MIT Technology Review, należący do Massachusetts Institute of Technology, prestiżowej amerykańskiej politechniki, opublikował listę 10 niezaawansowanych technologicznie innowacji, które w ostatnim czasie w znaczący sposób wpłynęły na życie ludzi na całym świecie. Siła tkwi w prostocie. Do takiego wniosku można dojść, przeglądając listę nieskomplikowanych technologicznie innowacji, które ułatwiają lub nawet ratują życie. – By zmienić coś w świecie na lepsze nie zawsze potrzebny jest doktorat z MIT – śmieje się Irek Piętowski, konsultant innowacji w firmie DT Makers, specjalizującej się w projektowaniu usług i produktów metodą design thinking. Z jego doświadczenia wynika, że skomplikowane rozwiązania zazwyczaj są nieopłacalne w realizacji lub nie do strawienia dla przeciętnego użytkownika. – Kiedy pada słowo “innowacja”, wszyscy myślą o przełomowych technologiach czy skomplikowanych systemach komputerowych. Od razu nasuwa się pytanie o opłacalność całej inwestycji. Tymczasem okazuje się, że geniusz wielu innowacji, które przyniosły firmom wielomilionowe zyski, leży w prostocie i niewielkich kosztach wdrożenia – dodaje Piętowski. Tym właśnie charakteryzują się rozwiązania opisane przez MIT Technology Review. Sole nawadniające Ponad miliard mieszkańców Ziemi wciąż nie posiada dostępu do czystej wody. Zanieczyszczone rzeki, strumienie i stawy są dla nich jedynym źródłem tego niezbędnego do życia składnika. Skażona woda przyczynia się między innymi do rozprzestrzeniania chorób biegunkowych, które na początku lat 90. zabijały rocznie około 5 milionów dzieci poniżej piątego roku życia. Liczba ta spadła do około 1,5 miliona dzięki doustnym solom nawadniającym – mieszaninie glukozy i chlorku sodu, którą można rozpuścić w wodzie i podawać w domu. Dodaje się do niej również cynk, aby zmniejszyć nasilenie i czas trwania biegunki. Ta prosta innowacja może niewielkim kosztem uratować więcej istnień ludzkich niż jakakolwiek inna. Tanie nawadnianie W większości krajów najwięcej słodkiej wody zużywa się na nawadnianie gleby w rolnictwie – w niektórych przypadkach nawet 3/4 całego zużycia. Systemy nawadniania kropelkowego nie tylko zużywają o połowę mniej wody niż inne rozwiązania tego typu, lecz są również o połowę wydajniejsze. Nie są one jednak pozbawione wad. Kropelkowa irygacja jest droga i zazwyczaj nie działa bez dostępu do prądu. GEAR lab, laboratorium działające w ramach MIT, opracowało niskociśnieniowy, zasilany energią słoneczną system nawadniania kropelkowego, który po znacznie niższej cenie dostarcza identyczne korzyści, co pokrewne rozwiązania. Mikrosieci elektroenergetyczne prądu stałego Ogniwa słoneczne mogą zapewnić tanią, zdecentralizowaną energię elektryczną, lecz podłączenie ich do zwykłej domowej sieci powoduje spore straty związane z przekształcaniem wytwarzanego prądu stałego w prąd zmienny i z powrotem. Rozwiązaniem są mikrosieci elektroenergetyczne, czyli zbiory urządzeń wytwórczych, zasobników i odbiorników energii elektrycznej. Ich połączenie we wspólnej sieci zapewnia niezawodną dostawę energii elektrycznej przy minimalizacji jej kosztu. Dobrze zaprojektowana mała sieć prądu stałego może zaoszczędzić znaczną ilość energii. Ulepszone piece drzewne Wylesianie jest poważnym problemem w większości krajów rozwijających się, podobnie jak szkoda dla zdrowia ludzkiego, wynikająca z wdychania cząstek stałych zawartych w dymie z pieców na drewno. Nie ulega wątpliwości, że najlepiej byłoby całkowicie zrezygnować z tej formy gotowania, lecz póki co jest to życzenie dość nierealistyczne. Alternatywą są nowoczesne piece na drewno, takie jak np. Berkeley-Darfur Stove, zaprojektowany z myślą o mieszkańcach Afryki. Zużywa on o połowę mniej drewna, redukując o tyle samo emisję szkodliwych cząsteczek do atmosfery. Proste filtry wodne Setki milionów ludzi cierpi z powodu braku dostępu do zdatnej do picia wody. Jedna trzecia szkół na całym świecie zmaga się z tym problemem. Dotknięte są nim całe społeczności. Tymczasem proste w produkcji filtry wykorzystują popiół i mikrocząsteczki srebra do usuwania zanieczyszczeń i patogenów. Są one łatwe w instalacji i konserwacji. Dzięki taniej filtracji życie mieszkańców krajów rozwijających stało się o wiele prostsze. Hippo roller Woda jest niezbędna do życia. W krajach, gdzie kanalizacja to wciąż wyraz luksusu, przeważnie kobiety każdego dnia pieszo pokonują wielokilometrowe dystanse, by nabrać jej tyle, by wystarczyło do podstawowych czynności, takich jak gotowanie czy utrzymanie higieny osobistej. Cały ten proces odbywał się w trudzie i znoju, jako że wodę najczęściej noszono w wielolitrowych pojemnikach na czubku głowy. Jak można się domyśleć, wiąże się to z szeregiem niepożądanych konsekwencji zdrowotnych. Tymczasowym rozwiązanie problemu w swej naturze okazało się niezwykle proste – tak proste, że potrzeba było geniusza, by je odkryć. Hippo roller to kontener na wodę o pojemności 5 razy większej niż wykorzystywane w transporcie wody w afrykańskich wioskach wiadra. Tę plastikową beczkę kładzie się bokiem i za pomocą uchwytu z łatwością prowadzi przed sobą. Bez problemu toczy się ona nawet po trudnym i nierównym terenie. Strzykawka bezigłowa Szczepionki są niezwykle istotne dla zdrowia publicznego. W krajach rozwijających się dystrybucja szczepionek tam, gdzie są najbardziej potrzebne, to tylko część złożonego problemu. Gdy trafią one w odpowiednie ręce, często brakuje sterylnych igieł, za pomocą których można by szczepić pacjentów. W takich sytuacjach najlepiej sprawdza się strzykawka bezigłowa, która z ogromną prędkością i pod wysokim ciśnieniem wypuszcza strumień płynu, który przedostaje się pod skórę. Strumień wytryskującego leku osiąga prędkość około 800 km/h. Papierowy mikroskop Mikroskopy są kluczowym urządzeniem w diagnostyce chorób zakaźnych. Niestety, są również drogie, ciężkie i trudne w utrzymaniu. W regionach zmagających się z biedą sprawne mikroskopy stanowią towar niemal luksusowy i zarazem trudno dostępny. Z pomocą tamtejszym lekarzom przyszli członkowie zespołu Manu Prakasha z Uniwersytetu Stanforda, którzy opracowali Foldscope. To wykonane ze składanej kartki papieru urządzenie zawiera najważniejsze części standardowego mikroskopu, a kosztuje około 2 zł. Systemy komunikacji w klęskach żywiołowych Telefony komórkowe rozpowszechnione są na całym świecie, jednak w przypadku katastrofy sieci komórkowe mogą ulec awarii. Opracowany w Chile system zmienia tekst w dźwięki o wysokiej częstotliwości, które mogą być nadawane falami radiowymi i odbierane na dowolnym smartfonie bez konieczności posiadania infrastruktury internetowej. Służy do tego specjalna aplikacja, która odbiera sygnały i przekształca je z powrotem w wiadomości tekstowe. Przenośny wykrywacz malarii Malaria zabija 1,2 tys. dzieci dziennie. Szybka diagnoza i błyskawiczne wdrożenie leczenia są kluczowe, lecz do tego potrzebny jest mikroskop i osoba umiejąca za jego pomocą wykonać analizę krwi. Szybszy i prostszy system został opracowany rok temu na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. To przenośne rozwiązanie wykrywa poziom hemozoiny, produktu ubocznego wytwarzanego przez pasożyta malarii, który ujawnia, jak daleko posunęła się choroba. Przez lata osoby z zespołem Downa były postrzegane jako niezdolne do szczęśliwego, pełnego sukcesów życia. Propaganda utylitarnej eugeniki siała strach w rodzinach, imputując publicznie, że dziecko z zespołem Downa cierpi, szybko umiera i nie nadaje się do życia w relacjach społecznych. Na szczęście coraz więcej słyszy się dziś historii o utalentowanych i zdeterminowanych postaciach, które nie zważając na swoje obciążenie genetyczne i opinie innych, podbijają świat. Krzysztof Biliński, ojciec 2,5-rocznego Stasia z zespołem Downa w rozmowie z KAI powiedział, że wychowując dziecko niepełnosprawne „człowiek przestaje się martwić pewnymi drobnostkami, które mu zaprzątały głowę do tej pory. Stałem się przed wszystkim człowiekiem bardziej empatycznym, lepiej rozumiem różne ludzkie problemy. Wydaje mi się, że do tej pory byłem bardziej obojętny, ale kiedy sam doświadczyłem w życiu tego, że musiałem się zaopiekować dzieckiem niepełnosprawnym, wzrósł we mnie poziom empatii, zmalał egoizm. To otwiera na innych ludzi i ludzkie problemy”. Właśni ten wpływ dzieci z zespołem Downa ma pewnego rodzaju moc zmiany ludzkich serc i powoduje, że nie można – nie da się – przejść obojętnie. Choć nadal możemy zaobserwować fakt, że dziecko z zespołem Downa wzbudza u wielu ludzi pewnego rodzaju odrazę ze względu na wygląd dziecka, czy sposób zachowania. Ale takie odczucia pojawiają się tylko u tych, którzy nie wyszli z własnego egocentryzmu, czy poczucia wyższości. Najważniejsze jest jednak to, że osoby z zespołem Downa, dzięki współczesnym mediom, wychodzą do świata, robią kariery w różnych dziedzinach, stają się osobami publicznymi. Choć odbywa się to wszystko powoli, jest nadzieja na to, że przyszłe pokolenia będą traktować osoby z tym schorzeniem jako równe sobie. I nie będzie tak jak w Islandii, gdzie nie rodzi się już w ogóle dzieci z zespołem Downa, bo się je po prostu zabija w łonach matek. 10 osób z zespołem Downa, które zmieniają świat Poniższa lista 10 osób z zespołem Downa osiągnęły w krótkim czasie znacznie więcej niż większość z nas osiągnie w ciągu całego życia. Nie tylko są inspiracją dla nas, ale wręcz namacalnym dowodem na to, że zespół Downa nie jest żadną przeszkodą w osiągnięciu sukcesów życiowych. Angela Bachiller. To pierwsza osoba na świecie z zespołem Downa, która została wybrana na radnego. Działo się to w Hiszpanii w Valladolid. Pracowała przez trzy lata w pomocy społecznej i rodzinie jako asystent administracyjny. W wolnych chwilach, jak podkreśla w różnych wywiadach uwielbia czytać i podróżować. Poza byciem radną i świadczeniem pomocy potrzebującym, Angela jest współautorką głośnego listu osób z zespołem Downa, w którym apelowano o akceptację takich ludzi, oraz rzucono światło na normalność życia z zespołem Downa i zmianę sytuacji osób niepełnosprawnych. Isabella Springmühl. W 2016 roku przeszła do historii jako pierwsza profesjonalna projektantka mody. Jej kolekcja została zaprezentowana na London Fashion Week, największej i prestiżowej gali świata mody. Isabella nie miała jednak łatwej drogi do sukcesu. Ze względu na jej chorobę, kilka uniwersytetów odrzuciło jej aplikacje do studiowania projektowania mody. Ale nie poddała się, a teraz, ponad dwudziestoletnia dziewczyna, prezentuje swoje prace nie tylko w Londynie, ale także w Rzymie czy Meksyku. Jej seria Down to Xjabelle została zaprojektowana specjalnie dla wyjątkowego kształtu ciała kobiet z zespołem Downa. Megan McCormick. Megan jest pierwszą kobietą z zespołem Downa, która ukończyła z wyróżnieniem technikum. Uczęszczała do Bluegrass Community Technical College. Chce teraz pracować w szkole. Nie raz udowodniła, że przy odpowiednim wsparciu i pomocy ludzi dobrej woli, można osiągnąć to, co czynią ludzie zdrowi. Zespół Downa w niczym nie przeszkadza, choć wymaga większego wysiłku w nauce. Tim Harris. Tim jest właścicielem własnej restauracji o nazwie Tim's Place. W liceum został wybrany Studentem Roku. Od małego marzył o posiadaniu własnej restauracji, więc znalazł pracę w branży, aby dowiedzieć się jak najwięcej o tym biznesie i marzenie się spełniło. Ale to nie koniec. By głębiej poznać tajniki gastronomii, Tim ukończył studia z certyfikatami w zakresie usług gastronomicznych, biurowych i hostingu restauracji. Ponadto Tim stworzył niedawno Fundację Tim Wielkie Serce, aby pomóc innym osobom niepełnosprawnym w założeniu własnej firmy. Pablo Pineda. To jeden z najbardziej znanych osób z zespołem Downa. Pisarz, mówca i aktor. Pineda uzyskał tytuł licencjata z psychologii edukacyjnej. W Hiszpanii dostał prestiżową nagrodę aktorską Silver Shell za swoje umiejętności aktorskie, a także nagrodę Concha de Plata na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w San Sebastian, jako najlepszy aktor roku 2009 za główną rolę. Udziela się również międzynarodowo w obronie osób niepełnosprawnych. Christian Royal. W szkole, jak wiele osób z tym schorzeniem, nie miał łatwo. Ale to nie przeszkodziło mu zrealizować swoich marzeń. Dziś podziwiamy Christiana jako mistrza ceramiki. Sprzedaje na potęgę swoje piękne naczynia i miski on-line, jego prace wystawiane są w galeriach sztuki w Południowej Karolinie. Bernadette Resha. Resha to kobieta wirtuoz. Jej marka jest już znana na całym świecie. Jej prace były prezentowane w programach telewizyjnych, teledyskach, reklamach i czasopismach. Oprócz tworzenia naprawdę pięknych obrazów jest także skrzypkiem. Michael Johnson. To kolejny człowiek z zespołem Downa, który posiada niezwykłą duszę artystyczną. Jest malarzem samoukiem. Namalował już ponad 500 portretów na zamówienie oraz miał indywidualną wystawę na Uniwersytecie Vanderbilt w 2001 roku. Jego prace były prezentowane na plakatach i na okładce American Journal of Public Health. Sujeet Desai. Desai ukończył szkołę średnią ze średnią ocen 4,3 i ukończył Berkshire Hills Music Academy. Gra na siedmiu instrumentach, w tym na skrzypcach, fortepianie, trąbce i saksofonie. Otrzymał wiele nagród, a nawet pojawił się w Wall Street Journal i Time Magazine, a także w takich programach reality show jak 20/20 i Oprah Winfrey Show. W 2006 roku poślubił Carolyn Bergeron, która również ma zespół Downa. Melissa Reilly. Miała w swoim życiu wiele osiągnięć. Podróżowała po kraju jako naprawdę inspirujący mówca. Jest zdobywcą złotego medalu w narciarstwie, wyczynowym kolarzem i pływakiem, i została nawet nominowana na senatora stanu. Reilly uczy również czytania i matematyki przedszkolaków z zespołem Downa. Mówi, że kocha swoje życie w stu procentach, i udowadnia, że można mieć bardzo satysfakcjonujące życie z zespołem Downa. W Polsce niestety osoby z zespołem Downa są nadal w cieniu. Choć każdy zna sławnego aktora z serialu „Klan” Maćka, który ma zespół Downa, to nadal ciężko jest osobom z tym problemem osiągnąć sukcesy. Za granicą dużo środków z budżetu państwa przeznacza się na pomoc dla niepełnosprawnych. Powstają różnego rodzaju projekty edukacyjne, ale i społeczne, które mają na celu wdrożenie ludzi z niepełnosprawnościami w codzienne, normalne tryby życia społecznego. W Polsce mamy jeszcze na tym polu wiele do zrobienia, zwłaszcza w małych czy średnich miejscowościach. Sukces osób z zespołem Downa za granicą, powinien więc nas zainspirować do działania. Współfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Minister Sprawiedliwości Pod koniec lat 80-tych wirus Dark Avenger, jeden z najbardziej prominentnych wirusów bułgarskich, spowodował pierwszą falę międzynarodowej paniki medialnej. Celem jego ataku był MS-DOS, który nie wytrzymywał naporu lawiny bezużytecznego kodu i padał na kolana. W kodzie wirusa umieszczona była zagadkowa wiadomość o treści: Eddie lives…somewhere in time. 14. Chernobyl Przypuszczalne pochodzenie: Tajwan Rok: 1998 Straty spowodowane przez wirusa Chernobyl (znanego także pod nazwą CIH) szacowane są na ponad 80 milionów dolarów. Celem jego ataków były komputery pracujące na Windows 95, 98 oraz ME. Jego desktrukcyjne działanie polegało na nadpisywaniu zawartości twardego dysku i utrudniało uruchamianie systemu operacyjnego. Swoją nazwę wirus zawdzięcza pojawieniu się w dniu rocznicy wybuchu w ukraińskiej elektrowni jądrowej. 13. Blaster Przypuszczalne pochodzenie: Chiny Rok: 2003 Frustracja spowodowana słabą kondycją zabezpieczeń systemowych może mieć różne oblicza. Jedno z nich to właśnie Blaster. Wirus, który wykorzystywał komputery z Windows 2000 oraz Windows XP do skoordynowanego ataku na witrynę w celu jej zablokowania. Przekaz był dość jasny i zawarty w kodzie szkodnika: Billy Gates why do you make this possible? Stop making money and fix your software! (Billy Gatesie, czemu na to pozwalasz? Przestań klepać kasę i napraw swoje oprogramowanie!). Co ciekawe, 18-latka odpowiedzialnego za przeprowadzenie ataku aresztowano w Minnesocie. 12. Benjamin Przypuszczalne pochodzenie: USA Rok: 2002 Każdy, kto korzystał z klienta P2P o nazwie KaZaa (pamiętacie jeszcze takie programy?) musiał się liczyć z ryzykiem infekcji Benjaminem. Ukrywał się on pod postacią popularnych piosenek, często pobieranych przez internautów. Jeśli ktoś dał się nabrać, płacił za to słoną cenę. Po pobraniu i uruchomieniu takiego pliku liczba wolnego miejsca na twardym dysku drastycznie spadała, a dodatkowo ofiara została odcinana od połączenia z internetem. 11. Netsky Przypuszczalne pochodzenie: Niemcy Rok: 2004 Netsky stał się jednym z najczęściej występujących na całym świecie robaków internetowych. Rozpowszechniany za pomocą poczty elektronicznej, miał być narzędziem w cyberwojnie pomiędzy jego twórcą, 18-letnim Svenem Jaschanem, a autorami innych wirusów (Bagle oraz Mydoom). W treści kodu pojawiały się niewybredne słowa pod ich adresem, a Netsky mógł w niektórych wypadkach usuwać Bagle'a oraz Mydooma z systemu. Sam raz na jakiś czas powodował dokuczliwe piszczenie i buczenie komputera. 10. Przypuszczalne pochodzenie: USA Rok: 1999 Skutki działania robaka internetowego okazały się najbardziej dotkliwe dla użytkowników pracujących z dokumentami pakietu Office (Worda, Excela oraz PowerPointa). Pliki tego typu po prostu znikały z twardych dysków. mógł się poszczycić inteligentną metodą rozszerzania swojego zasięgu w internecie. Wyszukiwał wiadomości pocztowe i automatycznie na nie odpowiadał używając oryginalnego tytułu (oczywiście z niepozornych załącznikiem w środku). 9. Stuxnet Przypuszczalne pochodzenie: Iran Rok: 2010 Niektórzy z pewnością dostali w ubiegłym roku palpitacji serca na wieść o robaku, który zaatakował komputery w świeżo uruchomionej irańskiej elektrowni atomowej. Temperaturę podniosły dodatkowo doniesienia brytyjskiej telewizji Sky News, jakoby kod robaka niemal natychmiast trafił na informatyczny czarny rynek. Stuxnet uzyskał miano atomowego wirusa i zdaniem ekspertów wyznacza start nowej ery zagrożeń. 8. Sasser Przypuszczalne pochodzenie: Niemcy Rok: 2004 Można powiedzieć, że Sasser był swojego rodzaju magnum opus wspomnianego już wcześniej Svena Jaschana, czyli jego największym dziełem oprócz robaka Netsky. Straty spodowane działaniem tego wirusa ocenia się na całym świecie na ponad 18 miliardów dolarów. Od Sassera ucierpiały małe i wielkie biznesy. Padł między innymi satelitarny system komunikacji między francuskimi agencjami prasowymi, a linie lotnicze Delta Airlines zostały zmuszone do odwołania wielu zaplanowanych lotów. 7. Mariposa Przypuszczalne pochodzenie: Hiszpania Rok: 2010 Botnet Mariposa swoim zasięgiem objął niemal 13 milionów komputerów w 190 krajach na całym świecie. Maszyny zombie, nad którymi przejmowano zdalną kontrolę służyły do kradziezy numerów kart kredytowych oraz innych poufnych informacji finansowych. 6. Klez Przypuszczalne pochodzenie: Rosja Rok: 2002 Bicia rekordów ciąg dalszy - robak Klez zasłużył sobie na miejsce w kategorii 'naj' pod względem stopnia rozpowszechnienia na całym świecie, bijąc na głowę poprzedniego lidera, czyli SirCam. Zachowywał się bardzo podobnie do wspomnianego nadpisując zawartość plików zerami. Dodatkowo Klez walczył z oprogramowaniem antywirusowym próbując je wyłączyć i utrzymać się możliwie jak najdłużej przy życiu. 5. Mydoom Przypuszczalne pochodzenie: Rosja Rok: 2004 Przed wami jeden z najszybciej rozprzestrzeniających się robaków internetowych w historii. Oczywiście, nie byłoby to możliwe dzięki poczcie elektronicznej i spamerom, którzy przyczynili się do szybkiej dystrybucji Mydooma. W treści wiadomości umieszczono nawet stosowne przeprosiny: Andy, I'm just doing my job. Nothing personal, sorry (Andy, ja tylko wykonuję swoją robotę. Wybacz, ale to nic osobistego). Mydoom pozwalał na zdalne przejęcie kontroli nad zainfekowaną maszyną. Niektóre z nich atakowały strony internetowe (między innymi Microsoftu). 4. Nimda Przypuszczalne pochodzenie: nieznane Rok: 2001 Do tej pory Nimda pozostaje jednym z najbardziej skomplikowanych technicznie wirusów w historii. Do replikacji wykorzystywał aż pięć różnych metod, a po dostaniu się do komputera lub serwera skutecznie uniemożliwiał pracę. Tworzył konto z uprawnieniami administratora, nadpisywał dane na twardym dysku oraz ustawienia sieciowe. Co ciekawe, nie wymagał otwierania lub uruchamiania jakiegokolwiek pliku. 3. Melissa Przypuszczalne pochodzenie: USA Rok: 1999 Nazwany na cześć egzotycznej tancerki z Florydy, obrał sobie za cel dokumenty edytora Word, arkusza kalkulacyjnego Excel oraz pliki klienta pocztowego Outlook. W samych Stanach Zjednoczonych dotkniętych zostało nim ponad milion komputerów. Melissa to jeden z pierwszych wirusów rozpowszechnianych za pomocą poczty elektronicznej. Doprowadził do paraliżu sieci korporacyjne oraz rządowe. W pewnym sensie wyznaczył początek nowej ery wirusów oraz przemysłu z nimi walczącego. 2. I LOVE YOU Przypuszczalne pochodzenie: USA Rok: 2000 Stworzony przez studenta z Filipin, w jedną noc był w stanie zainfekować miliony maszyn na całym świecie. Na progu nowej dekady w obliczu wszechobecnej paranoji związanej z efektem roku 2000, wirus pobierał trojana, który poszukiwał loginów oraz haseł, jednocześnie nadpisując pliki i zmieniając ich lokalizację. Panoszący się pod postacią wiadomości pocztowych z tytułem I Love You spowodował straty sięgające ponad 10 miliardów dolarów. 1. Conficker Przypuszczalne pochodzenie: Europa Rok: 2009 Tutaj chyba nie ma zaskoczenia. Infekcje dziesiątek milionów komputerów oraz serwerów w 200 krajach na całym świecie zrobiły swoje. Conficker wykorzystuje różne złożone techniki i jest częściowo wirusem, a częściowo trojanem. Próbuje zablokować aktualizacje systemowe i atakuje antywirusa. Największe straty spowodował na terenie Europy, uderzając między innymi w brytyjskie ministerstwo obrony, francuską marynarkę wojenną, czy norweską policję. Źródło: History's 50 Deadliest Computer Viruses | Complex Magazine fot. F-Secure, TrendMicro, 2shoes | Książka, którą musisz przeczytać: Finansowy NinjaWywieranie wpływu na ludzi – teoria i praktyka wg Roberta Cialdiniego17 równań, które zmieniły świat – lektura obowiązkowaPrzed wyjazdem na wakacje nagrałem na swojego Kindla kilka interesujących mnie pozycji. Naiwnie sądziłem, że wypoczynek nad morzem jest tak nudny, że nie zostanie nic innego poza książkami. Okazało się, że nie każde morze to lodowata, nieprzejrzysta woda i ryba w panierce. Miałem doświadczenia związane tylko z Bałtykiem więc teraz z pełnym przekonaniem mogę potwierdzić, że podróże kształcą. Czasem też wpędzają w depresję, gdy wraca się do tego swojego dołka, ale to opowieść na inny wpis, który pewnie nigdy nie powstanie 🙂 W każdym razie miałem czas, aby przeczytać tylko jedną książkę. Wybrałem, jakżeby inaczej, coś związanego z naukami ścisłymi, a ściśle 🙂 z matematyką – „17 równań, które zmieniły świat” Iana Stewarda. Ian Stewart – autor tej perełki Autora tego znałem z napisanej razem z Terry Pratchettem „Nauki świata dysku”. Tamta lektura była bardzo wciągająca, a ta miała bardzo pozytywne recenzje na Internecie, więc był to logiczny wybór. Powiem krótko – nie zawiodłem się, a wręcz przeciwnie. Stwierdzam, że jest to: Najlepsza książka popularnonaukowa związana z matematyką, jaką czytałem, a czytałem ich wiele. Więcej nawet – już w trakcie czytania pierwszych rozdziałów zastanawiałem się – dlaczego w szkole nie ma czegoś takiego jak lektury obowiązkowe z zakresu innych przedmiotów, niż język polski? Ta książka jest numerem jeden na lekturę obowiązkową z matematyki dla najwyższych klas szkoły podstawowej bądź początkowych ogólnokształcącej. Jeżeli kiedykolwiek zastanawiałeś się – „po co mam się tego uczyć, skoro jedyne czego w życiu mi potrzeba to dodawanie i odejmowanie” – to po przeczytaniu będziesz miał odpowiedź. Ja takie pytanie często zadawałem sobie poznając równania różniczkowe, całki czy nawet zwykłe szeregi bądź wielomiany. Lubiłem matematykę, ale nie wiedziałem do czego to wszystko służy – była to dla mnie „sztuka dla sztuki”. Przez kolejne lata i książki po kawałku odkrywałem jak pięknie świat wygląda przez pryzmat fizyki, a co za tym idzie – matematyki. Ta książka jednak zebrała to wszystko w jednym miejscu i w niesamowicie wciągający sposób przedstawiła mi całą historię naszej cywilizacji, od starożytnych Greków i Egipcjan, poprzez średniowiecze, oświecenie aż do czasów współczesnych. Pitagoras, Archimedes, Newton, Euler, Einstein – te wszystkie nazwiska są tutaj wymienione w kontekście prac tych tytanów nauki, ale także anegdot z nimi związanych, a to wszystko spisane jest takim językiem, że człowiek aż nie może się oderwać od książki. Podobno najpiękniejszy wzór matematyczny Jedna z książek, którą musisz przeczytać Jakiś czas temu wymyśliłem sobie, że stworzę cykl wpisów o książkach, które wg mnie każdy powinien przeczytać. Jak wszystkie cykle na moim blogu, nie jest on obszerny i rozpoczynając lekturę „17 równań, które wstrząsnęły światem” w ogóle nie spodziewałem się, że będę mógł go rozszerzyć. A jednak – po zakończeniu książki, otrząśnięciu się i przemyśleniu sprawy uważam, że książkę tę powinien przeczytać w wieku szkolnym każdy człowiek – niezależnie od tego, czy wiąże swoją przyszłość z matematyką i naukami ścisłymi, czy nie. Przeczytanie jej poszerza horyzonty myślowe, zmienia sposób patrzenia na naukę i naukowców, pozwala jeszcze bardziej docenić pracę tych wszystkich matematyków, fizyków itp., o których z taką emfazą wspominają na lekcjach w myśl zasady „Słowacki wielkim poetą był”. Teraz będziesz wiedział, dlaczego Newton czy Euler są uznawani za największe umysły swoich czasów. Po co powstał rachunek różniczkowy. Jak wzory matematyczne wpływają na katastrofy na giełdach finansowych i wiele, wiele innych rzeczy i odtąd już zawsze będziesz patrzył na świat choćby troszkę w taki matematyczny sposób. Ale czy rzeczywiście także Ty? Tak, ja tak uważam. Nawet, jeżeli dawno już skończyłeś edukację nie jest za późno, choć nadal uważam, że mój pomysł z lekturami obowiązkowymi z matematyki, fizyki czy biologii to świetna sprawa i powinieneś był przeczytać ją dawno temu (zakładając, że była wydana :)). W książce jest kilka wzorów. Jest to nadal pozycja popularnonaukowa, ale autor nie odżegnuje się od nich za wszelką cenę – zresztą już sam tytuł sugeruje, że wzory będą :). Wspominam o tym, bo podobno każdy wzór zawarty w książce obniża jej popularność. Dla mnie proporcja zapisów matematycznych do prozy jest świetnie wyważony. Powiem więcej – autor podaje wzory i zachęca do ich prześledzenia, pomagając nam w tym i bardzo często zatrzymywałem się nad jednym z nich i spędzałem ładnych parę minut, przypominając sobie zardzewiałe już wiadomości ze szkoły i czerpiąc satysfakcję ze zrozumienia dlaczego jest to tak, a nie inaczej. Takiej analizy nie trzeba przeprowadzać i stąd moje zdanie, że każdy jest w stanie przeczytać tę książkę. Zapraszam Cię do lektury, naprawdę warto. Jeżeli nie chcesz Ty, to zaproponuj ją komuś znajomemu/bliskiemu – na pewno na tym zyska. Przy okazji mam też prośbę – jeżeli znasz podobne książki, które mogłyby być lekturami obowiązkowymi z przedmiotów innych niż polski, to daj proszę znać. rakiety kosmiczne i wahadłowce to kosztujące nawet setki miliardy dolarów dzieła setek naukowców, który przez lata opracowywali zupełnie nowe rozwiązania, które w dobie komputerów o mocy obliczeniowej mniejszej od dzisiejszych zegarków, wynosiły człowieka w kosmos. Aż dziw bierze, że w takim przypadku z tak wielką nonszalancją osoby projektujące, budujące, a później podejmujące decyzje o starcie podeszły do szczegółu, o którym jednak wielokrotnie wspominali kolejni inżynierowie - gumowych uszczelek o przekroju kołowym. Te zostały opatentowane w 1896 r., a kolejne materiały, z jakich je wykonywano, a także ich właściwości, były inżynierom mocno krzyżowała pogoda i fakt, że przełożony został start poprzedniej misji - STS-61-C. Pierwotne plany zakładały, że Challenger z misją STS-51-L wystartuje 22 stycznia, ale data zmieniała się z dnia na dzień, aż w końcu postawiono na 28 stycznia. Tego dnia temperatura spadła poniżej 0 °C, co nawet jak na zimową porę było wyjątkiem na cieplejszej zwykle Florydzie. Inżynierowie doskonale widzieli oblodzone elementy na promie i wokół niego. Zdecydowano jednak, że start się odbędzie. Foto: Nasa / Domena Publiczna Platforma startowa Challengera w dniu startu Swoje obawy wyrażali jeszcze na dzień przed startem inżynierowie firmy Morton Thiokol, która wytwarzała niektóre elementy statku. Wśród nich był Roger Boisjoly, który wyraźnie stwierdził, że jeśli uszczelka O-ring, łącząca kolejne elementy rakiet na paliwo stałe (SRB), miałaby temperaturę niższą od 11,7 °C, to nie ma gwarancji, że nie ulegnie uszkodzeniu. Przewidywalna katastrofa Za moment startu Challengera uznaje się chwilę odpalenia rakiet SRB. Była to godzina 11:38:00 czasu miejscowego. Analizy telemetrii ze startu pokazały, że już zaledwie 0,678 sekundy od uruchomienia rakiet na paliwo stałe, doszło do poważnego problemu. Z prawej rakiety zaczął wydobywać się dym. W wyniku drgań rakiety, jej elementy odginały się od siebie, a spomiędzy szczelin wydobywały się gazy o temperaturze przekraczającej 2700 °C. Elementami, które miały do tego nie dopuszczać, były właśnie zestawy uszczelek. Zgodnie z ostrzeżeniami części inżynierów, uszczelki w zbyt niskiej temperaturze nie zachowały swoich właściwości. Nie były wystarczająco elastyczne, przez co termoizolacja nie wypełniała dokładnie przestrzeni pomiędzy kolejnymi fragmentami rakiet. Jeszcze do 58 sekundy po starcie, elementy rakiety SRB pozostawały względnie szczelne - w miejscu wypalonych uszczelek znajdował się jeszcze tlenek glinu, który częściowo blokował ucieczkę gazu. To jednak zmieniło się, gdy prom przekroczył wysokość maksymalnego ciśnienia dynamicznego, a silniki zaczęły działać z pełną mocą. Wtedy tlenek glinu został już pokonany przez płomienie. 58 sekund po starcie widać formujące się na powierzchni rakiety płomienie, które dwie sekundy później są widoczne na zdjęciach i nagraniach. Z rakiety wyciekało paliwo. Mijają kolejne 4 sekundy i uszkodzeniu ulega zbiornik z ciekłym wodorem, powodując zmianę w kształcie płomieni, ale zarówno załoga, jak i kontrolerzy nie są jeszcze świadomi ogromnego zagrożenia. Foto: Kennedy Space Center / Domena Publiczna Chwila po rozpadzie rakiety i promu Prawdziwa katastrofa rozpoczyna się na 72 sekundy po starcie, gdy prawa rakieta SRB oderwała się od zbiornika zewnętrznego, wywołując kaskadę tragicznych zdarzeń. Sekundę później statek zaczyna się rozpadać pod wpływem zmiany ciśnienia w zbiornikach i ich kolizji po oderwaniu rakiety na wysokości 14,6 kilometra. Ze względu na zmianę kąta natarcia, prom po napotkaniu na ogromne opory powietrza momentalnie się rozpada, a chmura wyrzuconego wodoru i tlenu przypomina eksplozję. W Centrum Kontroli Lotów zapadła cisza. Co się działo z załogą? Pierwsza informacja od oficera dynamiki lotu brzmiała, że doszło do eksplozji, jednak takowej nie było. Zbiorniki paliwa się rozszczelniły, wyrzucając chmurę gazów, a prom się rozpadł, jednak nie w wyniku wybuchu. Mało kto wtedy wierzył, że załoga zdołałaby przeżyć taką katastrofę, jednak późniejsze analizy wskazywały, że część załogi mogła przeżyć moment rozpadu statku i chwilowe przeciążenie 20G, a na 75 sekund od startu widoczna jest kabina z astronautami, która oddzieliła się od konstrukcji i leciała dalej po trajektorii balistycznej. Fakt, że przynajmniej część załogi lotu STS-51-L była przytomna po tym wydarzeniu, potwierdza użycie czterech zasobników z powietrzem, jakie znajdowały się w kabinie. Ubytek powietrza w nich wskazywał, że nawet przez całe 2 minuty i 45 sekund co najmniej kilka osób żyło i zachowało przytomność. Później jednak kabina uderzyła w powierzchnię wody z prędkością ponad 330 kilometrów na godzinę, wywołując przeciążenie rzędu 200G. To wystarczy do zniszczenia narządów wewnętrznych z mózgiem na czele. Foto: Nasa / Domena Publiczna Załoga lotu STS-51-L Co ciekawe, NASA w początkach załogowych lotów, rozważała i testowała możliwości ewakuacji załogi w razie problemów z wyniesieniem rakiety w kosmos. W czterech misjach znajdowały się nawet skafandry ciśnieniowe i katapultowane fotele na wzór tych z samolotów SR-71 Blackbird, ale ostatecznie pomysł porzucono. NASA stwierdziła jednak, że z jednej strony zabiera on za dużo miejsca, a z drugiej, że ich rakiety i promy kosmiczne są na tyle bezpieczne, że obejdzie się bez nich. Wyniki śledztwa potwierdziły W wyniku katastrofy Challengera śmierć poniosła siódemka astronautów, co szybko wzbudziło powszechną debatę o bezpieczeństwie lotów kosmicznych i uziemiło kolejne projekty na długie miesiące. Do zbadania przyczyn katastrofy powołana została Prezydencka Komisja ds. Wypadku Promu Kosmicznego „Challenger”. Raport komisji wskazał, że bezpośrednią przyczyną katastrofy była uszczelka, która w warunkach lotu nie zachowała swoich właściwości. W raporcie znalazło się jednak również wiele uwag co do łańcucha decyzyjnego i podejścia do kwestii bezpieczeństwa w NASA. Załogowe loty kosmiczne w USA przerwano na 32 miesiące. Czytaj także: Axiom Space przedstawia załogę prywatnego lotu na ISS. Każdy zapłaci po 55 mln dolarów Nowy wyścig na Księżyc przyśpiesza. Dlaczego tak bardzo nam na tym zależy?

katastrofy które zmieniły świat